piątek, 30 października 2009

Gołota wszystko przegrał

Rzeczą wywołującą największe emocje były predyspozycje fizyczne obu pięściarzy. Rzesze fanów boksu niekoniecznie posiadających odpowiednią wiedzę oceniali przyszłą walkę jako starcie nierówne, ze względu na większą wagę Andrzeja Gołoty. Dla osób nieobeznanych był to atut będący wykładnikiem siły ciosów.

Andrzej Gołota vs Tomasz Adamek - analiza walki


Autorem artykułu jest Kamil Walczak




Po raz kolejny w swej karierze Andrzej Gołota przegrywa z kretesem. Opisujemy co było tego powodem, kto jest winien takiego stanu rzeczy oraz co dalej z karierami obu pięściarzy.

Polska Walka Stulecia, starcie Dawida z Goliatem

Pod takimi sloganami reklamowana była walka bokserska między Andrzejem Gołotą a Tomaszem Adamkiem. Podkręcaniu atmosfery pomagały liczne różnice między obydwoma zawodnikami. Andrzej Gołota, niegdyś wielka nadzieja polskiego boksu, postać niezwykle popularna tak w kraju jak i w USA. Zarabiający duże pieniądze. Wielkie szanse i spektakularne porażki. Do tego nieokrzesany charakter oraz liczne skandale i kontrowersje poza ringiem znane jeszcze z czasów jego amatorskiej kariery. Tomasz Adamek, dwukrotny mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych, doceniany w światku bokserskim i niezwykle ambitny. Spokojny i opanowany, kulturalny w wypowiedziach. Kiedy Gołota pamiętany jest głównie z niewykorzystanych szans Adamek notuje kolejne sukcesy i wzrost formy. Wywołuje to irytacje tego pierwszego. To oraz niechęć prywatna Gołoty do mistrza świata zostały z miejsca podchwycone przez organizatorów walki i promowana ona była jako powodowana pobudkami osobistymi.

Potęga kontra finezja

Rzeczą wywołującą największe emocje były predyspozycje fizyczne obu pięściarzy. Rzesze fanów boksu niekoniecznie posiadających odpowiednią wiedzę oceniali przyszłą walkę jako starcie nierówne, ze względu na większą wagę Andrzeja Gołoty. Dla osób nieobeznanych był to atut będący wykładnikiem siły ciosów. Pojawiały się wielokrotne stwierdzenia jak to bokser cięższy urwie głowę lżejszemu. W praktyce jednak Tomasz Adamek osiągnął pułap wymagany w wadze ciężkiej i o jakicholwiek dysproporcjach mowy być nie mogło, przynajmniej pod względem formalnym, sportowym.

Dnia 24 października roku 2009 nadszedł wreszcie moment wyczekiwany przez dziesiątki tysięcy fanów sportu w całej Polsce. Wszelkie wątpliwości miały zostać rozwiane, mieliśmy wreszcie uzyskać odpowiedź na najważniejsze w ostatnich miesiącach dla kibiców pytanie - czy Tomasz Adamek da radę Andrzejowi Gołocie.
Wyjście na ring obu bokserów przyniosło zaskoczenie. Każdy doskonale wiedział o przewadze wagowej Andrzeja Gołoty ale tym razem bokser wydawał się być większy niż zazwyczaj. I faktycznie, ważący najwięcej w swojej karierze Polak był zwyczajnie gruby; umięśniona sylwetka będąca dotychczas dumą Gołoty zniknęła bezpowrotnie przysłonięta przez umyślnie nabitą masę. Brak sensu takiego przygotowania fizycznego zdumiał wszystkich a zwolennicy Andrzeja Gołoty zaczęli mieć wątpliwości co do tego czy waga w boksie to atut. Posiadający naturalnie dużo większą masę od Adamka Gołota miał przecież komfort skupienia się na treningu bokserskim. Kiedy Adamek zmuszony był zwiększać wagę i tracić szybkość, Gołota miał tą szybkość dopracowywać bez obawy o utratę wagi, której przewaga i tak była po jego stronie. Tymczasem nasz najbardziej znany bokser poszedł dokładnie w drugą stronę, co jest zupełnie niezrozumiałe.

Od początku walki widać było kolosalną różnicę w klasie obu bokserów. Ważący niemal 20 kilogramów więcej od rywala Gołota zadawał wolne, sygnalizowane ciosy które na Adamku nie robiły żadnego wrażenia. Zachartowany w bojach z Brigsem popularny „Góral” bez problemu zbijał niemrawe ciosy oponenta. Nie będąc w zasadzie w żaden sposób zagrożony ani poddany presji spokojnie i z coraz większą pewnością siebie zadawał kolejne kombinacje bezradnemu Andrzejowi Gołocie. Już w pierwszej rundzie rozwiały się przewidywania silniejszych ciosów Gołoty i słabych Adamka oparte na różnicy wagowej pięściarzy. Ciosy Gołoty pozbawione były siły a ponieważ zadawane były wolno trafiały w gardę lub były unikane przez doświadczonego mistrza świata. Ataki „Górala” cechowały się natomiast niesamowitym impetem i siłą. Głowa Andrzeja Gołoty obijana była jak piłka i już w pierwszej rundzie został powalony na deski.



Adamek vs Gołota knockdown



Kolejne minuty walki nie przynosiły niczego nowego i nikt już nie wierzył w cud. Tomasz Adamek zdeklasował rywala pokazując mu profesjonalny boks. Bardzo ruchliwy, świetny technicznie i co ciekawe - dysponujący o wiele mocniejszym ciosem - obijał „nadzieję białych”. Mimo że przed walką znokautowanie Gołoty było kwestią bardzo sporną podczas walki z każdą potężną serią ciosów stawał się on coraz bardziej zamroczony. Brak umiejętności bokserskich został uwidoczniony ponownie i znów w kompromitujący dla niego sposób. Nie potrafiąc nawiązać walki próbował klińczować co przy braku dynamiki nie miało szans na powodzenie w starciu z tak mocnym przeciwnikiem.
Będąc w wielkich opałach, z rozciętym już w pierwszej rundzie łukiem brwiowym zbierał potężne ciosy. Po kolejnym z rzędu knockdownie, w piątej rundzie Gołota swoim sposobem zataczając się odwrócił się od rywala zrezygnowany uciekając w liny. Widząc to sędzia przerwał nierówne starcie w obawie o zdrowie zakrwawionego, słaniającego się na nogach Andrzeja Gołoty.
Tomasz Adamek odniósł 39 zwycięstwo, pierwsze w wadze ciężkiej.


Naganne zachowanie Marioli Gołoty po walce

Bardzo nieprzyjemna sytuacja miała miejsce tuż po ogłoszeniu wyniku pojedynku. Cieszący się Tomasz Adamek jak zwykle pozdrawiał swoich kibiców wchodząc na liny w każdym rogu ringu. Po podejściu do narożnika Gołoty z zamiarem podziękowania mu za walkę został przez niego kompletnie zignorowany a po wejściu na liny zaczepiony przez Mariolę Gołotę, która klapiąc go i pokrzykując wygoniła z narożnika. Początkowo próbując wytłumaczyć kobiecie sytuacje zniesmaczony Tomasz Adamek wreszcie odwrócił się i wyraźnie zmieszany odszedł. Rzadko widujemy takie niesportowe zachowanie ze strony pokonanych.

Kolejna kompromitacja w karierze Andrzeja Gołoty

Przegrane pojedynki są normalnością dla każdego boksera, perfekcyjne bilanse zarezerwowane są tylko dla nielicznych. Ważne jest jednak jak się przegrywa, ważne są powody porażek. Andrzej Gołota ma na swoim koncie aż 8 przegranych pojedynków w dodatku budzących wiele kontrowersji. Jego kariera mająca się ku upadkowi ostatniego wieczoru po raz kolejny stanęła pod znakiem zapytania.



Serwis informacyjny Hotfirma.pl pokusił się o dokonanie dokładnej analizy formy Andrzeja Gołoty oraz sposobu jaki przygotował się do tej walki. Ocenie poddana została jego kompetencja jako pięściarza.
Rozpoczynając od złego przygotowania do walki można zadać pytanie czy Andrzej Gołota w ogóle jest w stanie osiągnąć wysoką, światową formę. Kilka dni przed walką w prasie ukazała się jego wypowiedź dotycząca diety sportowej, do której jak przyznał nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi. Stwierdził, że dopiero teraz odkrył, że jest to podstawą treningu. To co jest znane każdemu początkującemu sportowcowi Gołota odkrył dopiero u schyłku kariery. Zafascynowany skutecznością odżywek białkowo-węglowodanowych zaczął nabijać masę, co było w tym pojedynku rzeczą absurdalną. Ciekawa jest też postawa jego trenera, który powinien poprowadzić swojego podopiecznego. Czy nie widział jaki efekt przynoszą takie przygotowania?
Technika i umiejętności bokserskie Andrzeja Gołoty znane ze wspaniałych pojedynków toczonych z Bowem są obecnie jedynie wspomnieniem. Z wieloletniego wyszkolenia w boksie amatorskim, sprytu i finezji nie zostało nic. Andrzej Gołota prezentuje dzisiaj poziom zawodników amatorskich z lokalnych klubów bokserskich. Większość z lżejszych bokserów walczących na sobotniej gali miałaby duże szanse na zwycięstwo w konfrontacji z Andrzejem Gołotą tego wieczoru. Będąc jedną z dwóch głównych gwiazd imprezy okazał się być najgorszym bokserem gali. Team tego boksera, a przede wszystkim on sam powinien to przewidzieć i mając na uwadze fakt że stanie naprzeciw dwukrotnego mistrza świata powinien w porę anulować pojedynek.
Byłoby to racjonalne. Z pewnością fani boksera nie kryliby niezadowolenia ale skończyło się to jeszcze większą kompromitacją. Kompletnie zdeklasowany przez oponenta nawet nie nawiązał walki a z trybun wściekli kibice zaczęli rzucać butelki na ring, co widzieliśmy już po skandalicznej walce z Mike'iem Tysonem.

Chciałoby się powiedzieć, że Andrzeja Gołotę należy pamiętać z lat jego świetności. Niestety sposób w jaki prowadzi swoją karierę, nieustanne „wielkie powroty” kończące się sromotnymi porażkami skutecznie zamazują ten obraz. Wszystko wskazuje na to, że wraz z rozwojem polskiego boksu to właśnie zostanie zapamiętane, a nie jego wkład w popularyzację tego sportu wśród kibiców.
Przeciwnik Andrzeja Gołoty - Tomasz Adamek okazał się być niezwykle przewidujący. Doskonale ocenił rywala, pewność wygranej była tak duża, że podjął decyzję o definitywnej zmianie kategorii wagowej na wagę ciężką a swoistym paleniem za sobą mostów była rezygnacja z jednego z pasów mistrzowskich. Debiutując w rankingu bokserów wagi ciężkiej na ósmej pozycji z pewnością wiedział, że pokonując popularnego pięściarza ugruntuje swoją pozycje. Wiedząc natomiast o niskiej klasie oponenta przewidywał wygraną w spektakularny sposób, zdawał sobie sprawę że w ten sposób zwróci na siebie uwagę całego bokserskiego świata.

Polska Walka Stulecia. Starcie Dawida z Goliatem. Pojedynek, w który niewielu wierzyło, a kiedy został potwierdzony wielu krytykowało sens tej konfrontacji. Dla zwycięzcy była to jednak znakomita możliwość postawienia pierwszych kroków w wadze ciężkiej. Widowiskowa walka ze słabym ale popularnym bokserem stała się jego przepustką do starć z czołowymi bokserami wagi ciężkiej.


---

Zezwalam na dowolną publikacje i edycję artykułu zgodnie z regulaminem Artelisa a więc wyłącznie z zamieszczonymi w tekście linkami. Kopie artykułu bez linków zostaną odnalezione i usunięte.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 24 października 2009

Adamek czy Gołota?

Gołota worek treningowy dla Adamka za 300000 dolarów.
Niestety walka stulecia okazała się wielkim schow, ale kasowym, i nie miała nic wspólnego ze sportem. Czekanie 3 godziny na wyrok to trochę za długo jak na moją cierpliwość, ile setek reklam trzeba było obejrzeć zanim bohaterowie wieczoru wyszli na ring. Gołota prezentował się jak bokser, ale tylko w drodze na ring. Na ringu o mało, co a już w pierwszej rundzie zostałby znokautowany. Miotał się jak słoń z zawiązanymi oczami, którego ktoś okłada a on nawet nie wie, kto. To była najbardziej żałosna i nierówna walka jakąkolwiek widziałem, aż zal było patrzeć na Gołotę, który nie wiedział, co się z nim dzieje i powolnymi ruchami próbował opędzać się od Adamka, który na niego naskoczył i tłukł go przez pięć rund aż go zmasakrował. Widzowie Polsatu mieli okazję obejrzeć tę nierówna potyczkę młodego boksera Adamka ze starym i mającym już chyba początki Parkinsona Gołotą. Po co coś takiego organizować? No chyba tylko dla kasy i kasy i jeszcze raz kasy. Ale czy jest ktoś, kto by się nie dał stłuc za 300000 dolarów?


środa, 14 października 2009

Samobuj

Samobuj
Samobuj na koniec, to jest najlepszy wyznacznik tego, co działo się w tych eliminacjach. Samobuj to cały honor, na jaki było stać nasze orły. Samobuj jako honorowe wyjście z sytuacji? Dlaczego by nie? Jeżeli footbol porównuje się do walki a nawet wojny, to samobuj po przegraniu wojny o mundial jest tutaj najlepszym rozwiązaniem. W dawnej Japonii, gdy żołnierz czy władca przegrał bitwę, czy wojnę lub w jakiś inny sposób splamił honor popełniał harakiri, bo nie było dla niego już żadnej nadziei, harakiri było jedynym rozsądnym wyjściem i uratowaniem resztek godności czy honoru.
Piłkarze w trzeciej minucie strzelili sobie samobuja i wyglądało to tak jakby cała drużyna popełniła zbiorowe harakiri już do końca meczu na nic więcej nie było ich stać, bo oni fizycznie jeszcze do końca meczu poruszali się po boisku, próbowali kopać piłkę, ale ten samobuj stał się faktem w ich psychice, więc ta drużyna do końca meczu już była martwa.
Teraz, gdy już wszystko skończone czas na popełnienie harakiri przez PZPN, od prezesa po cały zarząd aż do ostatniego działacza. Podanie się do dymisji jest obecnie jedynym honorowym rozwiązaniem, bo ludzie, którzy doprowadzili polską piłkę do takiego stanu muszą odejść i już nigdy nie mogą mieć nic do powiedzenia w piłce nożnej. Nie wystarczy poprzestawiać ich z jednego stołka na drugi, ale wszyscy musza być usunięci z PZPN, na ich miejsce w wolnych wyborach wybrani nowi. Dopóki to nie zostanie zrobione Polska piłka nożna nie podniesie się z dna.
Bojkot nie tylko reprezentacji, ale także wszelkich rozgrywek klubowych, to jest jedyny sposób, aby wywrzeć nacisk, aby ci pseudo działacze odeszli, a na pewno odejdą, gdy piłki kibice nie będą oglądać na stadionach a tym bardziej w telewizji, nie oglądanie meczów to nie oglądanie reklam a co za tym idzie brak wpływów od sponsorów. Broń poprzez bojkot to wbrew pozorom wyjątkowo skuteczne działanie i jedyny sposób na beton, który kurczowo trzyma swe stołki.

wtorek, 13 października 2009

Majewski

Po co zatrudniać trenera na dwa mecze?
no chyba tylko po to aby je oba przegrał
Nie jest bowiem w interesie pzpn wygrywanie meczów?
Odpadniecie z mundialu to ogromna strata finansowa, kto za to odpowie?
oczywicie jak zwykle napewno nikt z pzpn i żadne glowy tam nie polecą.
Po takiej klesce caly zarząd pzpn powinien podać sie do dymisji.
Na co tu czekać? i dalej placic nieudacznikom z pzpn za kleski.

środa, 7 października 2009

Kubica w Reno

Wreszcie zapadła dlugo oczekiwana decezja, Kubica w Reno. Jaka przyszloć go czeka w zespole, który ostatnimi laty nie blyszczy? Zobaczymy, jedno jest pewne Kubica ma być w Reno pierwszym kierowcą, co jest niezwykle ważne, bo pamiętamy ile wyscigów Kubicy zepsul Haifeld, który za cel stawial sobie nie rywalizacje z innymi kierowcami tylko z Kubicą. Jak to się kończylo oglądalimy na torze.

poniedziałek, 5 października 2009

Brąz

Brązowy medal siatkarek
Wygląda na to, że mecz o brązowy medal wygrany 3:0 był najłatwiejszym meczem w turnieju.
Niemki grały tak jakby nie wierzyły, że mogą wygrać. Po tak ciężkich bojach we wszystkich poprzednich meczach chyba nasze zasłużyły na ten brązowy medal i Niemki to z pokorą przyjęły i nie grały na sto pięćdziesiąt procent swoich możliwości.
Był to mecz jednostronny i bez tych ogromnych sił, bo prawie każde zagranie naszym siatkarkom się udawało i kończyły wiele akcji za pierwszym razem. Najgroźniejsza reprezentantka Niemiec polskim rodowodem też nie zagrała na najwyższym poziomie i wiele jej piłek zostawało zablokowanych. Naszym zawodniczkom wychodziły asy serwisowe, bloki i ataki z pierwszej piłki. Przewaga naszych siatkarek nad Niemkami była druzgocąca i prawie tak duża jak Holenderek nad nami w półfinale albo Włoszek nad Holenderkami w finale. No właśnie wielkie Holenderki, które lały Polki w finale niczego nie pokazały, i bez walki oddały Włoszkom trzy pierwsze sety. Co się stało z Holenderkami? Czyżby Włoszki były aż tak dobre? Nie sądzę Holenderki najwyższą formę miały w pierwszym meczu z Polkami a potem ich forma zaczęła spadać te urwane dwa sety Rosjanek tylko jeden naszych świadczyły, że są coraz słabsze, gdyby nasze nie zacięły się w czwartym secie, gdy już prowadziły z Holenderkami 18:16 tracąc pod rząd 9 punktów a zdobywając tylko dwa to, kto wie jak by się ten półfinał nie skończył, trochę szkoda zbyt łatwo przegranego półfinału, bo mecz o trzecie miejsce pokazał, że Polki na dzień finału mistrzostw europy miały swoją najwyższą formę.
Ale przecież dziewczyny lubią brąz, więc są bardzo szczęśliwe z tego medalu, więc i my też bądźmy im wdzięczni za ten sukces i za te wszystkie pełne emocji mecze.

niedziela, 4 października 2009

Gdzie Kubica

Ten rok był dla nszego kierowcy F1 całkowicie nieudany.
9 punktów i 14 miejsce w klasyfikacji w porównaniu z 4 w zeszlym sezonie to niezbyt dobry wynik. co w następnym sezonie spekulacje dziennikarzy: najpierw bylo ferari, potem maclaren, reno, wiliams, toyota, no i czas na rostrzygnięcie, ale gdziekolwiek Kubica sie pojawi to i tak żaden zespól nie zagwarantuje mu samochodu ktory bedzie najlepszy, to w ostatnim czasie jest loteria i nie wiadomo który zespol będzie najlepszy? kto by przypuszczal że w tym sezonie najlepsze bedzie brawn gp? albo red bull, ktory mial caly czas tyly.
tak wiec żaden zespol nie gwarantuje powodzenia bo niestety umiejetnosci kierowcy na niewiele sie zdadza gdy bolid jest slaby, a mocny bolit z nawet przecietnego kierowcy zrobi nmistrza

sobota, 3 października 2009

Polki się zacięły

Jeżeli się w czwartym secie przy stanie 18:16 nie wykorzystuje szansy żeby prowadzić 19:16 a potem pozwala się zdobyć przeciwniczkom 9 punktów to trudno wygrać decydującego seta.
Czwarty set przegrany do 20, pierwszy do 11, drugi do 15. Dlaczego? Holenderki mocniejsze? Nie mocniejsze tylko grające równo one sobie ani razu nie pozwoliły stracić pod rząd 9 punktów, co nasze prawie robiły w każdym przegranym secie. Tylko trzeci set zagrały punkt za punkt i zdobytą przewagę jednego punkta na początku seta powiększyły po grze punkt za punkt do drugiej przerwy technicznej do prowadzenia 16:13. Potem toczyły wyrównaną walkę do końca seta, którego wygrały 25:20 i to było wszystko, na co je było stać. Z meczu z Rosjankami pozostał tylko jeden set prawdziwej i wyrównanej walki.
Brakło pełnej koncentracji i chyba szczęścia, gdy wiele piłek, które mogły być wygrane w łatwy sposób zostały stracone. Jedyny as serwisowy Barańskiej sędziowie uznali za aut, mimo iż piłka wylądowała 20 cm przed linią, błąd sędziów na korzyść Holenderek zgasił jej zagrywkę, potem już Barańska nie ryzykowała zagrywką. Najgorszy jednak błąd przytrafił się naszej zawodniczce w czwartym secie, gdy jeszcze była szansa na nawiązanie walki – nasza minęła się z piłką i ta spadła jej pod nogi i to był już koniec, po tym błędzie Holenderki odskoczyły na kilka punktów i już miały tylko dwie piłki do końca.
Nasze zawodniczki popełniły w tym meczu tak wielką ilość błędów, że chyba tylko gorzej zagrały w pierwszym meczu z Hiszpankami.
Jeszcze jest szansa na brązowy medal, ale obawiam się, że z tak nierówną grą nasze nie będą miały szans z Niemkami, bo chyba z nimi przyjdzie stoczyć ostatni bój na tych mistrzostwach. Szczęśliwy prezent Holenderek, jakim było pokonanie Rosjanek okazał się prezentem, który tak naprawdę zrobiły same sobie, bo eliminując Rosjanki ułatwiły sobie wejście do finału. Rosjanki w półfinale nie pozwoliłyby Holenderkom na takie lanie, jakie zrobiły naszym w pierwszych dwóch setach.

piątek, 2 października 2009

czas na Holandie

Polki dzięki zwycięstwu nad Bułgarkami, Rosjankami i Belgijkami awansowały do półfinału ME gdzie zmierzą się ze swoimi wybawczyniami, które pokonały Rosjanki i ułatwiły naszym grę w półfinale.
Ironia losu, że już teraz holenderki będą musiały po raz kolejny ograć polki to już byłby czwarty raz w ostatnim czasie.
Holenderki do meczu z Rosją nie przegrały seta i grały bezbłędnie, jednak w meczu z Rosjankami zaczęły masowo tracić punkty, co im się wcześniej nie zdarzało, czyżby ich wielka forma zaczynała spadać. Historia wielu mistrzowskich turniejów pokazuje, że często zwycięża drużyna, która rozwija się na turnieju. Polki są taką właśnie drużyną, która z meczu na mecz rośnie i kto wie czy ten wzrost formy nie przełoży się na wynik meczu z Holenderkami. Nasze zawodniczki jednak ciągle borykają się z przestojami i w jednym ustawieniu potrafią stracić po 6 punktów z rzędu.
Jeżeli tego nie wyeliminują podczas meczu z Holenderkami to nie będą mieć większych szans. Mam nadzieję, że te przestoje przestaną być bolączką - dobrą robotę robił zastępca trenera Matlaka, bo przerywał mecz, gdy nasze traciły trzy punkty z rzędu i to niejednokrotnie pomogło zatrzymać serie traconych punktów. Matlak przerywał serie po czterech straconych punktach i to niestety nie pomagało.
Polki muszą znowu wspiąć się na wyżyny kunsztu siatkówki, aby pokonać niepokonane Holenderki to będzie niewątpliwie zadanie najtrudniejsze do wykonania w tym turnieju, bo przegranie półfinału znowu może się zakończyć nie zdobyciem nawet brązowego medalu.

czwartek, 1 października 2009

Polska w półfinale!

Siatkarki wygrały 3:1 z Bułgarkami i są już w pólfinale Mitrzostw Europy. Gratulacje!
Ale te Bulgarki byly twarde, wydawalo sie że nasze sobie nie poradzą.
Zastanawiajace jest dlaczego tak walczyly z Polkami?
przecież zwycięstwo nic im nie dawalo, moze chcialy pomóc Rosjankom?
Gdyby byly takie twarde z Holenderkami... ale z nimi przegraly do zera.
Bulgarki mimo że robily naprawde wszystko bronily nieprawdopodobne pilki to jednak zdolaly wygrać tylko jednego seta.
Podwójne emocje powoli opadają i czekamy na przeciwniczki w pólfinale.
Wloszki czy Holenderki ja osobiscie wolalbym Wloszki, bo z Holenderkami aż niewypada wygrać po tak wielkiej przysludze jaką dzisiaj daly wygrywając z Rosja.

Wielka Holandia

Wielka Holandia
Przyznam, że zwątpiłem, gdy Rosjanki prowadziły 2:1, ale holenderki pokazały klasę mistrzowską i jeśli zostaną mistrzyniami Europy nie będę mieć nic przeciwko, nawet jak w finale pokonają Polskę. Teraz wszystko w rękach naszych siatkarek musza wygrać z Bułgaria żeby wejść do półfinału.
Dzięki Holandio za postawę godną mistrzyń.

Premie

PZPN przyznaje kilkudziesięciotysięczne premie
Ostatnio przeczytałem newsa, w którym jest mowa o bardzo wysokich premiach dla zarządu PZPN wynoszących od 20 tysięcy dla mniej ważnych członków zarządu do 80 tysięcy dla takich super członków jak Piechniczek.
Skąd takie wysokie premie? Gdy wisi nad nami dziura budżetowa i każda nierozważnie wydana złotówka z budżetu tę dziurę powiększa.
Jak to możliwe żeby nagradzać ekipę, która przegrywa eliminacje do Mistrzostw Świata?
Zamiast wszystkich po kolei wyrzucić na zbity pysk i puścić z torbami to ten rząd pozwala na takie marnotrawstwo państwowych pieniędzy i obdarowuje nimi nieudaczników, którzy nie dość, że swoimi działaniami uniemożliwili awans na Mundial to jeszcze narazili polską piłkę NA MILIONOWE STRATY, bo brak awansu narodowej reprezentacji to także brak kilkudziesięciu milionów, które reprezentacje dostają od FIFA za sam udział w mistrzostwach świata.
W jakim my kraju żyjemy, że takie nadużycia są możliwe? Przecież w żadnym normalnym państwie jest nie do pomyślenia żeby ludzie, którzy przynoszą firmie czy państwu straty byli jeszcze dodatkowo nagradzani. Normalnie pracujący człowiek na państwowej posadzie liczyć co najwyżej na trzynastkę, żadnej premii nigdy nie dostanie choćby nie wiem jakim był pracownikiem. Ale zarządy, spółki obdarzają się milionowymi premiami za nic.
Tylko u nas jest to możliwe, bo rządzi nami układ, który się nie zmienia, przechodzą tylko od partii do partii a ludzie ci sami. Pawlak już był w rządzie, Tusk również i znowu są i jeżeli nic się nie zmieni za kilka lat znowu powrócą.
Ale miało być o sporcie, ale niestety góra sportu to nie sport tylko polityka i tacy tam będą ludzie, jakich wybiorą politycy. A jacy to są ludzie to widzimy po ich pracy, pracy? Niestety ja nie widzę żadnej pracy, za która przysługiwała, by im premia.
Obecnie premia należy się Polskiemu związkowi siatkówki za złoty medal siatkarzy i związkowi lekkiej atletyki za najlepszy od lat wynik na mistrzostwach swiata.

ME w siatkówce kobiet

Wspaniały koniec czy narodziny gwiazd?
Mecz w siatkówkę na Mistrzostwach Europy 2009 Polska – Rosja 3:1 przejdzie do historii, niezależnie czy nasze zawodniczki awansują dalej.
Takiego widowiska nie było w kobiecej siatkówce od czasów złotek z Glinką w roli głównej, która teraz z trybun wspiera naszą dzielną ekipę.
To, co wyprawiały nasze siatkarki z mistrzyniami świata było wprost nie wykonalne, wzniosły się na wyżyny kunsztu siatkówki przyjmowały bombardowania dwumetrowej Gamowej jakby urodziły się Brazylijkami doszło do tego, że w czwartym secie Gamowa prawie nie była w stanie zdobyć punktu, bo nasze w nieprawdopodobnej ekwilibrystyce podbijały jej uderzenia i wyprowadzały kontry z każdej pozycji na boisku nieważne czy stały przy siatce czy trzy metry od niej za każdym razem uderzały z taka siłą jak mężczyźni w męskiej siatkówce, to już nie było przebijanie piłki na druga stronę, ale regularny ostrzał Rosjanek, który doprowadzał je do rozpaczy, bo nie były w stanie prowadzić swojej gry polegającej na zdobyciu przewagi i trzymania jej do końca seta. Polki nie pozwoliły Rosjankom ani przez chwile prowadzić to one dyktowały warunki i zdobywały przewaga w każdym secie po 5 – 7 punktów. Niestety mając taką przewagę nie były w stanie jej utrzymać do końca każdego seta i Rosjanki je dochodziły, w pierwszym secie zakończyło się to zwycięstwem Rosjanek, jednak w następnych trzech, nawet, gdy był wynik po 20 nasze potrafiły przechylić zwycięstwo na swoją korzyść i trzy pozostałe sety wygrały 25:22. Jeżeli miałbym kogoś wyróżnić to nie byłoby, kogo ponieważ nasze siatkarki w tym meczu stanowiły zespół, którego każde ogniwo było nierozerwalna całością i tylko, dlatego odniosły tak spektakularne zwycięstwo.
Pisząc ten felieton nie wiem, jakim wynikiem zakończy się mecz Rosja – Holandia, którego wynik jest decydujący o losach naszych siatkarek. Awans do półfinału jest uzależniony od zwycięstwa Holenderek nad Rosjankami, jeżeli wygrają Holenderki to otworzy się szansa awansu do półfinału. Holenderki to zespół, który nie przegrał ani jednego seta w tym turnieju, czy wygra również z Rosjankami bez straty seta? Zobaczymy.
Czy Holenderki pokażą w meczu o nic sportowego ducha? I okażą się prawdziwymi mistrzyniami czy może będą się oszczędzać na następne mecze?
To już dzisiaj się okaże.