sobota, 26 września 2009

Live Piłka nożna

Wyniki na żywo wszystkich meczów piłkarskich ligowych jak i międzypaństwowych, wszystkich pilkarskich federacji.

Sportowe wyjazdy

Ale incentive, to nie tylko emocje sportowe. Mogą one przyjąć niemal dowolny charakter - sens w tym, żeby pozwalały osiągnać zamierzone cele.
Owym celem może być (i najczęściej jest) po prostu integracja, czyli to co w codzienności pracy biurowej nie daje się zrealizować. Wspólny wyjazd - czy to w celu oglądania rywalizacji sportowych, czy też wspólnego go uprawiania na pewno poprawi stopień integracji między pracownikami.

Weekend na torze F1 - czyli o incentive travel


Autorem artykułu jest Kapsel




Największą motywacja dla pracownikó w firmie są oczywiście pieniądze. Jednakże poza sferą finansową można im zaproponować coś więcej, np. wyjazd integracyjny - zorientowany na rekreację, ale działający na wyorbaźnię i zespajający grupę. Pomyśl, jak zaregują pracownicy gdy zaproponujesz im wspólne kibicowanie Kubicy na torze F1? To właśnie jest incentive!
Pomyśl jak wspaniale byłoby spędzić choćby weekend w innym kraju, kibicując ulubionej drużynie piłkarskiej. Bez żmudnego załatwiania rezerwacji hotelowej i wyczekiwania w kolejce za biletami. W dodatku obok Ciebie na trybunie zasiądą koledzy z pracy i wszyscy zapomnicie o sztywnej firmowej etykiecie głośno kibicując swojej drużynie. To możliwe - tak właśnie wygląda incentive, czyli imprezy integracyjne dla firm.

Chodzi o to, żeby o nic się nie martwić i zostawić wszelkie stresy i obsługę techniczną wyjazdu zewnętrznej firmie, która będzie mieć w tym temacie doświadczenie i kontakty. W końcu ma to być wyjazd integracyjny, a nie kolejne przedsięwzięcie wymagające wcześniej załatwienia tysiąca spraw. Jedyne o czym będziecie musieli zdecydować, to charakter i cel Waszego wyjazdu. To może stanowić pewną trudność, gdyż np. jeden pracownik może uwielbiać piłkę nożną i interesować go będą raczej wyjazdy na mecze ukochanej reprezentacji, podczas gdy inni woleliby np. oglądać tenis. Jednakże mamy w Polsce dość popularną tradycję lubienia sportów, w których nasi rodacy odnoszą sukcesy... stąd od razu nasuwa się myśl o Robercie Kubicy! Wyjazdy na F1 wbrew pozorom nie są ekstremalnie drogim pomysłem, a przy tym - dzięki sukcesom naszego rodaka - dostarczą ogromnych emocji i pogodzą gusta wybrednych pracowników.

Ale incentive, to nie tylko emocje sportowe. Mogą one przyjąć niemal dowolny charakter - sens w tym, żeby pozwalały osiągnać zamierzone cele.
Owym celem może być (i najczęściej jest) po prostu integracja, czyli to co w codzienności pracy biurowej nie daje się zrealizować. Wspólny wyjazd - czy to w celu oglądania rywalizacji sportowych, czy też wspólnego go uprawiania na pewno poprawi stopień integracji między pracownikami.
Alternatywnie wyjazd taki może też mieć cel motywacyjny - realizowany np. przez odpowiednio przygotowane szkolenia (ale z tymi trzeba uważać, żeby nie przesadzić!), czy też zupełnie odwrotnie czysto zabawowy - gdy wybierzecie się np. do Węgier na wspólną degustację win.
Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie by te elementy łączyć! Dłuższy wyjazd można zaplanować tak, by zawierał zarówno element wzbudzający realne pragnienie uczestniczenia w nim (czyli np. opisywany wcześniej bilet na zawody F1), później zaś część edukacyjna ze szkoleniem w jakimś konkretnym zakresie, by wieczorem zrelaksować się razem degustując lokalne trunki.
Zapewniam, że po tak przygotowanym, pełnym emocji wyjeździe, pracownicy będą zachwyceni i zacieśni sie współpraca między nimi i lojalność wobec firmy - tak ważna na obecnym rynku pracy.

Rozważ więc zorganizowanie wyjazdu typu "incentive travel" zamiast oferować pracownikom kolejną mikropodwyżkę, którą sporej części pożą podatki...
---

Olimpijskie Biuro Podróży

środa, 16 września 2009

Trener

Ja mógłbym ich potrenować do Euro 2012
i wcale nie trzeba być specjalistą żeby przez trzy lata grać sparingi.
Już można by zaklepać odpowiednie drużyny do sparingów.
Zagrałbym, ze trzy mecze na początek z San Marino żeby chłopaki znowu nabrali pewności siebie a potem podniósłbym im poprzeczkę i ze dwa mecze z Maltą.
Gdyby udało się zremisować to znowu poprzeczka do góry i jakieś zgrupowanko w Szwajcarii i kilka meczyków z klubowymi drużynami ze środka tabeli,
żeby chłopcy utrwalili warsztat piłkarski.
Gdyby wyniki były zachęcające to znowu poprzeczka w górę i wyjazd na turne do Indonezji i kilka meczyków z szybkimi i zwinnymi Indonezyjczykami boso na plaży, ja oczywiście robię wstępną selekcję z drinkiem z parasolką pod parasolem z liści palmy a nasi chłopcy biegają za Indonezyjczykami po plaży i dzielnie walczą o miejsce w reprezentacji, a gdyby udało im się jakiś meczyk wygrać to w nagrodę zabrałbym ich do pobliskiej Tajlandii gdzie od roku już przebywa PZPN na odnowę biologiczną, czyli masaż tajski.
Tam nasze orły wraz z Prezesem Lato i naszymi szacownymi byłymi trenerami mogli by przez następny rok się relaksować i przy okazji nasiąkać nie tylko olejkami kapiącymi ze zwinnych rączek Tajek a także cennymi wskazówkami warsztatu trenerskiego naszych byłych szkoleniowców, czyli Janasa, Engela, Piechniczka, Stejlała, no i Skorży, który, mimo iż młody to już wie, na czym, trenerka polega i potrafił bez awansu do ligi mistrzów już czwarty rok wytrwać na stanowisku trenera Wisły, bo ileż ich wiedzy się marnuje, gdy robią te wykresy podczas transmisji ligi mistrzów czy eliminacji do euro 2012, które nasi chłopcy już dawno mają wygrane. Niech teraz trochę porysują dla naszych dzielnych reprezentantów.
Na miesiąc przed Euro 2012 to już poważny mecz między państwowy z Wyspami Owczymi, a gdyby nasi wyselekcjonowani po wyczerpujących dwuletnich treningach i sparingowych meczach przegrali zawsze mogę powiedzieć, że są trochę przeciążeni i świeżość wróci na finał Euro 2012, do którego i tak nie dotrą bo przecież jakimś dziwnym zbiegiem niesprzyjających okolicznosci nie wyjdą z grupy.
No i tak minęłyby mi dwa latka trenowania naszych orłów oni byliby zadowoleni z moich metod treningowych i jakże wdzięczni, że zostali wyselekcjonowani z pośród tak ogromnej rzeszy naszych krajowych i zagranicznych kopaczy. Bo oczywiście do reprezentacji wybrałbym tylko chłopaków, którzy nie grają w klubach żeby sobie, choć w reprezentacji trochę piłkę pokopali, ale nie za dużo, bo by się spocili lub nabawili jakiejś kontuzji.
A przed samiuśkim Euro 2012 podałbym się do dymisji argumentując, że już ich wszystkiego nauczyłem i niech inny ich potrenuje na te trzy grupowe mecze na Euro 2012, bo ja teraz też chciałbym trochę porysować w telewizji i się powymądrzać jak moi szacowni poprzednicy trenerzy reprezentacji.

rener

ja mógłbym ich potrenować do euro 2012
i wcale nie nie trzeba być specjalistą żeby przez trzy lata grać sparingi
już można ny zaklepać odpowiednie drużyny do sparingów
zagrałbym ze trzy mecze na początek z San Marino żeby vhłopaki znowu nabrali pewności siebie a potem podniósłbym im poprzeczke i ze dwa mecze z Maltą
gdyby udało się zremisować to znowu poprzeczka do góry i jakieś zgrupowanko w Szwajcarii i kilka meczyków z klubowymi drużynami ze środka tabeli.
żeby chłopcy utrwalili warsztat piłkareski.
Gdyby wyniki były zachęcające to znowu poprzeczka w góre i wyjazd na turne di Indonezji i kilka meczyków z szybkimi i zwinnymi indinezyjczykami na plaży, ja pod parasolem z liści palmy a nasi chłopcy biegający za indonezyjkami po plaży, a gdyby udało im sie jakiś meczyk wygrać to w nagrode do pobliskiej Tajlandi na odnowe biologiczną czyli masaż tajski.

Siatkówka plażowa

Siatkówka plażowa w wykonaniu Polaków przeżywa obecnie swoisty renesans. Mimo, że jeszcze nikt nie słyszał o wybitnych zawodnikach z naszego kraju, nie urodzili się jeszcze nowi mistrzowie, to zastępy młodych Polaków wyjeżdżają nad polskie morze i ćwiczą intensywnie siatkówkę.



Boiska przed wieloma ośrodkami sportowymi w miastach oddalonych od morza także zapełniają się piaskiem specjalnie na potrzeby tej formy rozrywki.

Jeśli do tej pory nie kupiłeś sobie własnej piłki do siatkówki na plaży, jeśli nie potrafisz jeszcze jej odbijać, to jeszcze nic straconego. Trudno powiedzieć, kto wykreował taką modę. Nigdy dotąd żaden sport nie był jeszcze tak modny.

Siatkówka plażowa nie była dotąd tak popularna. Być może stała się taka przez turystów, którzy zaszczepili pasję grania u młodszych mieszkańców nadmorskich miejscowości. Dzisiaj każdy malec od rana najchętniej grałby w siatkę. Być może chodzi o pewnego rodzaju zbiorową halucynację?

O autorze
Jesteśmy firmą zajmującą się optymalizacją stron internetowych na potrzeby kampanii w wyszukiwarkach. Staramy się projektować lekkie i przejrzyste strony, przyjazne dla odwiedzających. http://lalart.pl

niedziela, 13 września 2009

Kto na trenera

Niech wybiorą trenera który osiagnął jakiś sukces ostatnio
oczywiście jeżeli ma byc to wybor obiektywny a nie na zasadzie układów
jedyny trener, który coś ostatnio osiągnął to chyba Smuda
który Lecha wprowadził do rozgrywek grupowych
dla mnie wybor jest oczywisty jesli chodzi o Polskich trenerów
inne kandydatury to jakies nieporozumienia.
Należy wybrac aktualnie najlepszego trenera a nie ogrzewać tych, którzy mieli swoją szanse ale jej niewykorzystali.

Siatkówka

Polska walczy o Mistrzostwo Europy


Autorem artykułu jest Szymon Machniewski




Zasmuceni kolejnymi klęskami polskich piłkarzy mamy doskonały sposób na pocieszenie, a są nim Polscy siatkarze, którzy rewelacyjnie radzą sobie w Mistrzostwach Europy rozgrywanych w Turcji.

Reprezentacja polskich siatkarzy do rozgrywek Mistrzostw Europy przygytowywała się przez kilka miesięcy. Przez większość tego okresu Daniel Castelani, trener kadry poszukiwał młodzieży, która w nadchodzącym czasie mogłaby zastąpić siatkarzy, którzy prowadzą naszą reprezentację od lat. Tym sposobem selekcjoner odnalazł m.in. Bartosza Kurka, siatkarza młodego pokolenia, który reprezentuje barwy GKS Bełchatów. Młodzian rewelacyjnie wszedł w drużyne i stał sie jej gwiazdą. Polska na dzień dzisiejszy jest po trzech doskonałych meczach. Polacy zaskoczyli już w pierwszym spotkaniu, w którym to pokonaliśmy Francję 3:1. Nie był to mecz wspaniały, ale najważniejsze, że nasi reprezentanci odnieśli w nim sukces. Sytuacja podobnie wyglądała w przypadku spotkania z Niemcami, którego wszyscy się obawialiśmy. Polacy pokonali zachodnich sąsiadów w podobnym stosunku jak francuzów, a w ostatnim secie zdeklasowali rywali oddając im zaledwie 14 punktów. Co ciekawe obecnym trenerem Niemiec jest poprzedni trener reprezentacji Polski. Trzecim przeciwnikiem Polaków w rozgrywkach grupowych była Turcja. Turcy nie stawili wielkiego oporu. Mecz rozgrywany w miejscowości Antalya zakończył sie po kilkudziesięciu minutach, a Polska w wielkim stylu wyszła z grupy. W nadchodzących dniach nasi reprezentanci walczyc będą o Mistrzostwo Europy, a piłkarze będą próbowali wykorzystac ostatnią szansę na awans do Mistrzostw Świata. Cele tak rozległe, ale wciąż to piłka nożna jest najbardziej w Polsce cenionym sportem. Miejmy nadzieję, że dzięki sukcesom naszej siatkarskiej kadry sytuacja ta diametralnie się zmieni.


---

Monastir * Port el Kantaoui



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 12 września 2009

RPA

Polska piłka na aucie


Autorem artykułu jest Sławek Oduliński




To, że polska piłka nożna stoi nad przepaścią widzielismy już od jakiegoś czasu. Czekalismy z nadziejami na mecze wielkiej szansy z Irlandią i Słowenią, które miały być początkiem nie łatwej drogi na mundial do słonecznej Afryki. Okazały się jednak droga bez powrotu na samo dno.

Najpierw w słabym stylu remis z Irlandią (1:1) w Chorzowie i zawód ponad 40 tyś. kibiców. Później kompromitacja i porażka po meczu bez walki ze Słowenią (0:3) i wszytko jasne. Na najblizszych mistrzostwach świata w piłce nożnej w RPA zabraknie polskiej reprezentacji. Tak słabo grającej Naszej drużyny jak w obecnych eliminacjach nie widzieliśmy od dawna. Nie ma elementu gry w ktorym można doszukiwać sie pozytywów. Bramkarze popelniają błędy, obrońcy ustepują szybkością, pomocnicy nie celne podają, a napastnicy są nie skuteczni. Na dodatek trener wdaje się w prywatną wojne z zarządem PZPN-u, a prezes myli kompetencje i najchętniej to sam decydowałby kogo powoływac. Nic tylko siąść i płakać.


Pytanie kogo za te nie udane eliminację winić? Wydaje mi się że wina leży po cześci w piłkarzach, trenerze i samym Związku. Benhaker jak wiemy był zatrudniony przez poprzedniego prezesa PZPN-u, Michała Listkiewicza. Nowy prezes, grzegorz Lato wraz ze swoimi współpracownikami jak, np. Antonim Piechniczkiem są zwolennikami polskiekj myśli trenerskiej, z tąd od samego początku z holendrem nie było im po drodze. W konsekwencji Benhaker zaczął ubliżać Piechniczkowi i na odwrót, a Lato nie mógł nic zrobić bo trener naszej kadry miał kontrakt nie do ruszenia. Zerwanie go naraziło by PZPN na stratę dużej kwoty z tytułu odszkodowania. Mimo wzajemnych publicznych przeprosin, relacje na lini trener - Zwiazek dalej były napięte.Co do wyboru samych piłkarzy to według mojej opini Benhaker chciał pograć na nosie Zwiazkowi i pokazać do kogo należy ostatnie zdanie. Z tąd chyba konsekwente przywiązanie do starych "słabych" nazwisk. Piszę słabych, bo skoro Krzynówke wchodzi na koncówki, Lewandowski nie gra, Smolarek szuka klubu, Obraniak poza składem negocjując kontrakt, Rogger dopiero podpisał nowy, a Brożek - gwiazda tylko w naszej lidze , to w jaki sposób piłkarzami bez formy mozna grać na "international level" o sóneczną Afrykę? Czy nie mozna było powołać lepszych, w lepszej dyspozycji? A może ich rzeczywiście nie ma? A z koro nie ma to coś nie tak ze systemem szkolenia młodych za który odpowiada Związek. I tu koło się zamyka.Suma sumarum, Benhaker utracił posadę.polska piłka dotknęła dna, a odbić sie od niego będzie próbował nieznany jeszcze nastepca.Przed nami okres 2 lat budowy drużyny na Euro 2012, którego jestesmy gospodarzami. Przez ten okres nie gramy meczu o punkty. Ciężko bedzie zbudować w takich okolicznościach silną drużynę. To będzie życiowa misja dla tego następcy, który rozliczony z niej zostanie w 2012 roku, tylko czy na plus?


---

S.O.



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Profesjonaliści grają do końca

eliminacje nie sa jeszcze przegrane
co będzie jak Słowacy wygrają ze Sloweńcami?
otworzy sie wtedy szansa na awans do baraży

a nasi zamiast skoncentrować się na dwóch najbliższych meczach wpadli w panike.
Profesjonaliści graja do końca bo nigdy nie wiadomo jakie będą wyniki innych meczów
poddanie się już teraz jest najzwyklejszą głupotą
Trzeba wszystko zrobić żeby wygrać najblizszy mecz z Czechami przynajmniej dla kibiców nawet gdy nic ta wygrana już nie da.
Dopóki piłka w grze... jak mawiał Jan Ciszewski.

Ale żeby się udało cokolwiek zdziałać jeszcze w tych eliminacjach koniecznie z reprezentacji trzeba usunąć Boruca, który się już tak skompromitowal że nie powinien więcej dostać szansy na gre w reprezentacji. Po towarzyskim meczu z Ukrainą Leo usunąl go z reprezentacji za pijaństwo i niestety dal mu drugą szansę.
Co zrobil Boruc z tą szansą każdy mógl zobaczyć.
Ktos kto pije alkohol na zgrupowaniach reprezentacji nie powinien mieć szansy gry, bo pijak jest czlowiekiem bez zasad i jemu nie zależy na niczym skoro nie potrafi zachować wlasnej godnosci to co dopiero zachowanie godnosci reprezentanta.

piątek, 11 września 2009

Dlaczego Smuda nie zostanie trenerem kadry?

bo nie jest w tym listkiewiczowskim układzie
więc mógłby brykać jak Leo a to naszym działaczom nie jest na ręke
Nie łudźmy się że w tym kraju liczy się fachowość ale niestety ciągle decydują układy.
Leo miał być parawanem dla machlojek i korupcji działaczy ale ciągle im coś wytykał
i w końcu go zaszczuli.
a zaszczuty człowiek nawet jakby był najlepszym fachowcem nie będzie wstanie pracować i Leo nie mógł w takim układzie wytrzymać bo nim ciągle poniewierali i wkońcu go dostali jak stado kundli rasowego psa.

Bilans Leo

nie odnieśliśmy żadnego sukcesu w piłce - nie zbudował przez trzy lata drużyny która mogła by grać na europejskim poziomie
a co gorsza zaczynamy przegrywać z drużynami, które nie miały z nami szans
Reprezentacja za jego kadencji stała się zlepkiem nieudaczników niepotrafiących nawet wymienić pare podań między sobą a co dopiero stworzyć sytuacje podbramkową
Jednak niestety PZPN zamiast zastąpić Leo lepszym od niego trenerem, przecież cały czas byl kandydat na jego miesce i co sie okazuje? Majewski?
ma być trenerem na dwa mecze, czyli co totalna kpina,
Więc po co bylo wywalać Leo skoro nie ma na jego miejsce trenera?
Biedule pilkarze teraz to dostaną po pieć zero z Czechami i Slowacją.

środa, 9 września 2009

Boruc zgniłe jajo

Przez kogo nie zagramy w Afryce?
W 90 procentach przez Boruca. Jego nonszalancja i lekceważące podejście do gry w reprezentacji pozbawiło nas złudzeń. To co zrobił w przegranym meczu ze Słowakami przekreślało go całkowicie w dalszej grze w reprezentacji. Jednak Leo wystawił go na Irlandie? dlaczego? po co? i tam to się dopiero skompromitował nie trafił w piłkę jak pięcioletnie dziecko i co? mało? jeszcze? i takiemu pozwolić założyć biało- czerwoną koszulkę? na ostanie i decydujące mecze?. Niewystarczająca jeszcze kompromitacja?
Jednak Leo go dalej wystawia...z Irlandią puszcza między nogami, a ze Słowenią puszcza wszystko co leci w światło bramki, dostajemy trzy zero i żegnamy się z Mundialem w RPA.
Leo niestety popełnił bląd pozwalając Borucowi do końca się skompromitować. Jeżeli coś się zepsuje trzeba to usunąć ze spiżarni bo zaśmierdzi pozostałą żywność i tak się stało z reprezentacją nie usuniecie jednego zgniłego jaja spowodowało że cała reprezentacja stała się zgniłymi jajami. A na koniec najbardziej zgniłym jajem jest oczywiście Leo i to on będzie musiał odejść a nie Boruc. Bo przecież bramkarz nie wygrywa meczu, ale jeżeli popełnia takie błędy to podcina skrzydła całemu zespołowi. Reprezentacja od przegranego meczu ze Słowakami już się nie podniosła a dopomógł jej w tym Boruc, który konsekwentnie popełniał kolejne błędy. Zwycięstwo w meczu zaczyna się od obrony, a jeżeli nie ma dobrego bramkarza to nawet najlepsi obrońcy nic nie zrobią.
Jeżeli następny trener znowu go powoła choćby, do składu, to na Euro 2012 będzie równie źle jak na poprzednim a zostało nam już tylko Euro 2012 i nic więcej.
Selekcja to jest to co kazdy trener musi robić. Jeżeli pilkarz nie gra to nie należy mu dawać kolejnych szans, trzeba szukać innego na jego miejsce. Mamy w najlepszych klubach europejskich bramkarzy, ale nie grają, wiec należy szukać innych, powolywanie kogos tylko dlatego że jest rezerwowym w Arsenalu czy Menchesterze też nie ma sensu. Reprezentacja zlozona z rezerwowych oraz kompromitujacego się co chwile bramkarza okazala się niewypalem z opóźnionym zaplonem. Trzeba doceniać tych co grają choćby w polskich klubach a nie zapatrywać się na rezerwych z zgranicznych klubów, bo rezerwowago stać co najwyżej na dwadziescia minut gry, potem opada z sil i jest tylko statystą.

wtorek, 8 września 2009

O nim

To piłkarz, który gra na całą drużynę, który świetnie potrafi czytać grę. Mało kto ma umiejętność tak nieobliczalnego, dokładnego i prostopadłego podania. W Mediolanie tego nie widać. Piłkarz co prawda uczestniczy w meczach, stara się, ale to wszystko co prezentuje nie jest jakieś efektywne i efektowne. Gdzie jest to czucie rytmu? Gdzie ta samba?

Gdzie on jest?


Autorem artykułu jest Szymon Kurek




Myśląc o tym piłkarzu do głowy przychodzi mi mnóstwo pytań. Co się stało? Dlaczego? Kiedy wróci? Czasem odpowiedź jest już na wyciągnięcie ręki... by po chwili znów się oddalić. Znam takich, którzy ciągle mocno wierzą w jego wielki powrót ale i takich, dla których Brazylijczyk już na zawsze "odszedł".
Myśląc o tym piłkarzu do głowy przychodzi mi mnóstwo pytań. Co się stało? Dlaczego? Kiedy wróci? Czasem odpowiedź jest już na wyciągnięcie ręki... by po chwili znów się oddalić. Znam takich, którzy ciągle mocno wierzą w jego wielki powrót ale i takich, dla których Brazylijczyk już na zawsze "odszedł".

Jest 31 sierpnia 2008 roku. Mecz Bologna - AC Milan. W barwach Rossonerich debiutuje jedna z największych gwiazd piłki nożnej - Ronaldinho. Debiut niezbyt udany gdyż Milan przegrywa 2-1. Mijają dni, miesiące. "Roni" co prawda gra nieźle, strzela bramki, ale na boisku jest tak na prawdę cieniem samego siebie. Jego drużyna odpada w Pucharze UEFA, a w pewnym momencie przestaje liczyć się w walce o mistrzostwo Włoch. Przed sezonem 08/09 eksperci twierdzili, że zmiana otoczenia, stylu i kultury gry dobrze mu zrobią. Czy tak się jednak stało? Sami przyznajcie, że chyba raczej nie.


Dlaczego tak się dzieję? Dlaczego tak jest? Przecież Ronaldinho nie jest zwykłym indywidualistą o genialnej technice,
na którego gra cała drużyna. To piłkarz, który gra na całą drużynę, który świetnie potrafi czytać grę. Mało kto ma umiejętność tak nieobliczalnego, dokładnego i prostopadłego podania. W Mediolanie tego nie widać. Piłkarz co prawda uczestniczy w meczach, stara się, ale to wszystko co prezentuje nie jest jakieś efektywne i efektowne. Gdzie jest to czucie rytmu? Gdzie ta samba? Już nie wspominam o cudownych bramkach, jak np. o tej z meczu LM z Chelsea gdzie Brazylijczyk kopną do siatki praktycznie stojąc w miejscu albo o golu z przewrotki ze starcia z Villarealem.


W liczbach wszystko wygląda dobrze. Do końca ubiegłego sezonu Ronaldinho wystąpił w 29 spotkaniach, strzelając 10 bramek. Można spotkać się z opiniami, że to przecież bardzo dobry wynik i, że każdy klub, na początku sezonu wziąłby bilans takiego piłkarza w ciemno. Ale "Roni" to nie jest gra liczb. To żywy, namacalny football. To piękno gry, styl, klasa mistrza, bramki, które mają po kilka milionów odtworzeń na YouTube. Zgodzam się, Ronaldinho gra
dobrze, i pewnie niektórzy z was będą mieli pretensję, że się go czepiam, ale mnie ten piłkarz przyzwyczaił do słowa GENIALNIE.


Na koniec dodam tylko, że w tym poście nie szukałem recepty na "uleczenie" tego gracza. Nie szukałem problemu, przyczyny. Wpis jest moją osobistą masą przemyśleń na temat tego, że brakuje mi tego piłkarza.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 7 września 2009

Nie zwalniałbym Leo

dlaczego?
bo to nie jego wina że mamy takich pazernych na kase kopaczy, jak już któregoś Leo wyciągnął z polskiej ligi do reprezentacji to odrazu gosciowi uderza woda do mózgu i podpisuje kontrakt z zagranicznym klubem i co? grzeje ławe.
Który z tych którzy wyjechali zrobił kariere? żaden.
A gdyby zostali w kraju i grali dalej być może reprezentacja by na tym nie ucierpiała, a kluby kto wie może wreszcie dostałyby się do rozgrywek grupowych.
Matusiak? największy zmarnowany talent.
Murawski? zamiast walczyć z Lechem o Lige europejska grzeje ruskim ławe.
Co sie stało z Żurawkim?
Co sie stało z Szymkowiakiem?
i wielu mozna by tak wymieniać nie zrobili kariery a oslabili klub w którym grali.
Jeżeli nasi sa tak slabymi kopaczami, że nie ma dla nich miejsca w europejskich klubowych drużynach to niech grają w polskiej lidze i niech sie uczą, bo co z tego że ich wypatrzą menagerowie zachodnich klubów tylko dlatego że ich Leo powolal do reprezentacji skoro nie potrafią wygrac rywalizacji i nie grają.
Pazernosć Pazernosć i jeszcze raz pazernosć.

sobota, 5 września 2009

Koszulki

Którakolwiek drużyna zmierzyła się z zespołami grającymi w strojach Kappa (AS Roma, Werder Brema, Tottenham i inne) czy swego czasu Puma (Lazio Rzym czy reprezentacja Polski) miała mocno zdziwione miny próbując... szarpać rywali za koszulkę.

Koszulki piłkarskie a postawa drużyny


Autorem artykułu jest Andrzej Piłkarski




W niniejszym artykule spróbujemy choć trochę zaprzeczyć popularnej tezie "stroje nie grają". Co prawda faktycznie ważniejsze jest kto gra niż w co jest ubrany, natomiast strój piłkarza może mieć również niebagatelne znaczenie.

Ceny profesjonalnych strojów piłkarskich mogą przyprawiać o zawrót głowy. Nowe kolekcje, ich kolorystyka oraz zastosowane technologie powodują także czasem odruch stukania się przez piłkarskich fanów w czoło. "Po co im te nowe koszulki - nie nauczą się w nich przecież nagle grać" - może i nie, ale...


Którakolwiek drużyna zmierzyła się z zespołami grającymi w strojach Kappa (AS Roma, Werder Brema, Tottenham i inne) czy swego czasu Puma (Lazio Rzym czy reprezentacja Polski) miała mocno zdziwione miny próbując... szarpać rywali za koszulkę. Unikalna technologia "przyklejała" piłkarski trykot do ciała zawodnika. Elastyczny materiał bardzo utrudniał złapanie za strój czy inne niedozwolone próby powstrzymywania atakujących bramkę przeciwników.


Nie były to oczywiście zwykłe koszulki piłkarskie. Zastosowane połączenia poliestru i elastyny dały tę wyjątkową cechę materiału. Fakt, nie pomogło to zawodnikom strzelać bramek, natomiast ilu fauli udało się uniknąć? Do tej pory nie powstały jeszcze statystyki w tym zakresie.


Co ciekawe, inni piłkarscy potentaci - Adidas i Nike - nie idą w tym kierunku. Nie starają się za wszelką cenę skonstruować koszulek przylegajacych do ciała. Stawiają na maksymalną przewiewność stroju czy jego walory utrzymujące optymalną temperaturę ciała zawodnika. Zawodnicy Realu Madryt czy Barcelony już od dawna rywalizują w superlekkich koszulkach wykonanych w technologii ClimaCool oraz DriFIT i przy ich znakomitym przygotowaniu fizycznym ewidentnie widać, że koszulki im... nie przeszkadzają.

Dokładnie tak - nie przeszkadzają. Kto kiedykolwiek włożył na siebie grubą poliestrową koszulkę za kilkanaście złotych i spróbował się w niej przebiec wie o czym mowa. Dlatego też profesjonalny sklep piłkarski, a coraz częściej również takie miejsca jak sklep kibica wyposażone są nie tylko w czapki i szaliki - ale przede wszystkim w markowe, najwyższej jakości stroje przeznaczone dla profesjonalistów, ale nie zabronione amatorom!

Warto samemu spróbować - i dopiero wtedy wydawać opinie.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl