wtorek, 28 lipca 2009

Real na zakupach

Biedni kupują sedziów a bogaci pilkarzy, taka konkluzja mi sie nasuwa gdy porównuje nasz rodzimy fotbool z zachodnim. Wlasciciele zachodnich klubów wydają miliony na zakup pilkarzy a nasi wydaja miliony na zakup sędziów. I co z tego wynika? jedna afera goni drugą, a Wisla przegrywa w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów z nieznanym klubem z Estoni.

Zakupowe szaleństwo Realu.

autorem artykułu jest Szymon Machniewski

Takową sytuację postanowili całkowicie odmienić działacze Realu, którzy chcą przywrócić klubowi wspomnianą "galaktyczność" zza czasów Ronaldo, Roberta Carlosa, Zidane, Figo i Beckhama. Prezes klubu postanowił spełnić życzenia swoich kibiców i ponownie sprowadzić największe gwiazdy światowego futbolu. Celem prezesa stali się wyłącznie piłkarze uznawani za najlepszych, wybieranych w konkursach na najlepszego w danym sezonie. Pierwsze życzenia kibiców zostały bardzo szybko spełnione - za ogromną kwotę do klubu sprowadzony został słynny Brazylijczyk Kaka. Były piłkarz Milanu kosztował ponad 60 milionów Euro i stał się jednym z najdroższych w historii. To nie koniec transferowych pokus Realu, a wręcz dopiero początek. Działacze postanowili po raz kolejny przełamać górną granicę wartości transferu zawodnika w piłce nożnej doprowadzając do ogromnych kontrowersji. Otóż piłkarz Manchesteru United - Christiano Ronaldo został sprowadzony do madryckiego klubu za kwotę ponad 90 milionów EURO. Pobite zostały tym sposobem wszystkie dotychczasowe rekordy. Z drugiej strony ponownie nastały dyskusje nad maksymalną wartością jednego zawodnika. Czy usługi jakiegokolwiek piłkarza mogą być tak wiele warte? Trudno powiedzieć... Na zakończenie swoich galaktycznych poszukiwań działacze postanowili zakupić kolejną wielką gwiazdę, mianowicie - francuza Benzemę. Tym sposobem Real teoretycznie ponownie stał się najpotężniejszą drużyną na świecie....
W materialnej rzeczywistości kupić można wszystko. Powstaje jednak pytanie czy za pomocą zwyczajnych pieniędzy można zbudować najsilniejszą drużynę na świecie. Doświadczenie pokazuje, że nie, gwiazdy są wyłącznie przyczyną większego zainteresowania towarzyszącego drużynie piłkarskiej.

--
Monastir * Port el Kantaoui
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 20 lipca 2009

Sport w XXI wieku

Sport u bram XXI wieku
autorem artykułu jest Piotr Łeszyk
Sport to przede wszystkim walka zawodników, ich zwycięstwa i porażki, wzloty i upadki. To zażarta rywalizacja i związane z nią olbrzymie emocje. W najłagodniejszej odmianie sport jest rozrywką dla mas. W bardziej radykalnej staje się kultem, a nawet religią. Obecnie sport stał się biznesem, na którym można zarobić olbrzymie pieniądze. Biznesem, w którym bilans finansowy jest nieraz ważniejszy od osiąganych wyników.
PIENIĄDZE
Istnieje takie powiedzenie: „Światem rządzi pieniądz”. Skoro tak jest, trzeba przyznać, że pieniądz objął też rządy nad sportem. Zwłaszcza w ostatnich dwóch dekadach działa olbrzymia maszyna powiązań i zależności, która raz włączona, jest praktycznie nie do zatrzymania. Klub (nieważne czy piłkarski, czy np. team formuły 1), aby wygrywać, sprowadza lepszych zawodników i trenerów, korzysta z nowych technologii. Aby móc to zrobić, potrzebuje pieniędzy. Te uzyskuje od sponsorów i mediów. Pieniądze będą tym większe, im lepsze będą wyniki sportowe i większy szum medialny wokół klubu. A kiedy będzie? To proste; kiedy klub będzie odnosił sukcesy. Pętla się zamyka. Pytanie brzmi: Kto na tym korzysta? Klub – bo osiąga sukcesy sportowe, a przecież po to działa. Sponsorzy – bo mają świetną reklamę; ich nazwy utożsamiane są ze światowej klasy „produktami”, a tym samym kojarzą się z sukcesami. Telewizja, bo wyłożone pieniądze na relacje z imprez zwracają się z nawiązką dzięki reklamom oglądanym przez miliony ludzi. Sportowcy, ponieważ mogą pomnażać swoje i tak gigantyczne zarobki. Kibice - oni też są zadowoleni, bo ich idole odnoszą sukcesy. Czy zatem taki układ odpowiada wszystkim bez wyjątku? Nie zawsze. Kluby, czy też sportowcy, którzy należą do elity i co roku walczą o najwyższe cele, tworzą coraz bardziej zamknięte środowisko. Przykład stanowi słynna grupa G14, zrzeszenie 18 wielkich europejskich klubów piłkarskich. Działacze tych drużyn najchętniej nie dopuściliby do europejskich rozgrywek klubów mniej znanych. Z ich punktu widzenia jest to zrozumiałe – zdecydowanie większe pieniądze pojawią się wokół meczu np. Barcelony z Manchesterem niż, dajmy na to, Partizana Belgrad ze Slavią Praga. To właśnie drużyny, które są poza elitą z roku na rok mają coraz bardziej utrudnione zadanie. Przepaść pomiędzy nimi a drużynami z piedestału może zostać pokonana tylko dzięki olbrzymim pieniądzom, które ktoś zechce zainwestować. Bez nich klub jest skazany na odgrywanie roli outsidera.
ENTLICZEK – PĘTLICZEK, ZIELONY STOLICZEK...
Walcząc o byt wśród najbogatszych, o zwycięstwa, sławę i – a jakże inaczej - pieniądze, wielu sportowców i klubów ucieka się do nielegalnych działań. Formą tego typu zabiegów jest kupowanie i sprzedawanie wyników. Rozmowy przy „zielonym stoliku” prowadzone były na masową skalę w przeszłości, ale i dziś nie należą do rzadkości. Do głośniejszych spraw ostatnich lat należą: afera w Niemczech, gdzie sędziowie i piłkarze ustawiali mecze piłki nożnej; ustawianie meczów w lidze fińskiej, gdzie chińska mafia prała brudne pieniądze. Najświeższą tego typu sprawą są zarzuty wobec polskich sędziów, działaczy i piłkarzy, którzy przez lata „regulowali” porządek w tabeli. Problem absolutnie nie dotyczy tylko futbolu. Wystarczy powiedzieć o przekupywaniu sędziów walk bokserskich (mówi się wtedy dyplomatycznie o „złym doborze sędziów”), czy handlowaniu technologiami w Formule 1. Jak szeroka jest skala problemu? Tego nie wie nikt, ale jej rozmiary mogą być przerażające.
Inną formą nieuczciwego wpływania na wynik jest...
DOPING
Kolarstwo, podnoszenie ciężarów, biegi, pływanie, piłka nożna. To tylko czubek bardzo wysokiej góry. Istnieją setki, jeśli nie tysiące zakazanych środków i metod dopingu. Nawet w snookerze istnieje ich lista. Doping to krótkotrwałe podnoszenie zdolności psychofizycznych zawodnika przez stosowanie zakazanych środków farmakologicznych. Tyle słownik. Środki dopingujące istnieją od czasu powstania zawodowego sportu. Pomimo licznych, niemal ciągłych ostrzeżeń lekarzy dotyczących szkodliwości sterydów, wielu sportowców brało je, bierze i - co gorsza - będzie brało. Należy zatem zapytać: dlaczego? Dlaczego tak wielu sportowców sięga po doping, oszukuje siebie i miliony kibiców, naraża się na bardzo poważne kłopoty ze zdrowiem? Przed igrzyskami w Turynie jeden z austriackich sportowców powiedział, że tak naprawdę niewielu sięga po doping z chęci zwycięstwa za wszelką cenę. Sportowcy sięgają po sterydy, ponieważ ulegają presji. Presji, którą wytwarzają kibice, dziennikarze, sponsorzy, działacze. Sięgają po doping, ponieważ boją się, że sami nie sprostają oczekiwaniom, że zostaną stratowani lawiną krytyki, która spadnie na nich z olbrzymią siłą w przypadku porażki. Przy coraz większych sumach przekazywanych na badania nad środkami dopingującymi i przy obecnym rozwoju medycyny raczej nie należy oczekiwać, że doping zniknie ze sportowych aren. Owszem, część oszustów zostanie złapana i ukarana. Ale ile medali zgarną sportowcy „na wspomaganiu”, tego nie wie nikt.
Czy sport w dzisiejszych czasach to tylko olbrzymie pieniądze i oszustwa w celu powiększania zysków? Czy ze szczytnych idei Pierre`a de Coubertein`a, inicjatora ruchu olimpijskiego, nie zostało nic? Mimo wszystko, nie jest chyba aż tak źle. Przecież nie wszyscy sportowcy biorą sterydy. Wręcz przeciwnie, dopingowiczów jest wielu, ale wciąż pozostają w mniejszości. Dla zdecydowanej większości zawodników, sport pozostaje zdrową i uczciwą rywalizacją, a jej zasady pozostają święte. Oni wiedzą, że Zwyciężać przez duże „Z” można tylko uczciwie. Poza tym sport niesie za sobą wiele szczytnych idei. Na arenach sportowych świata prowadzone są różne kampanie, daleko wykraczające poza sport. Przykładem może być akcja „Stand up, Speak up”. Zorganizowana przez francuskiego piłkarza Thierry`ego Henry`ego służyć ma walce z rasizmem. Bardzo wielu zawodników, nie tylko piłkarzy, włączyło się do tej akcji. Jeszcze większy oddźwięk przyniosła akcja Lance`a Armstronga, sześciokrotnego zwycięzcy Tour de France. Triumfator Wielkiej Pętli (co do jego uczciwości i czystości było zresztą też sporo pytań) zwalczył w młodości raka, teraz wspiera walkę z tą chorobą dzięki swej fundacji – Livestrong. Ponadto sport, jak nigdy wcześniej, daje szansę dla uzdolnionych dzieci na wyrwanie się z nędzy, z krajów ogarniętych klęskami żywiołowymi, chorobami, wojnami. Daje szansę na normalne życie.
W ostatnich czasach zmienił się nie tylko sport, ale i sytuacja samych zawodników.
SPORTOWCY
Sportowcy są ludźmi wyjątkowymi. Dzięki posiadanym umiejętnościom, wieloletnim treningom i talentowi są podziwiani przez kibiców jak świat długi i szeroki. W ostatnich latach zajmowana przez nich pozycja uległa zmianie. Jeszcze w latach siedemdziesiątych premią za zwycięstwo mogła być np.: szafa. Dziś najlepsi tenisiści, piłkarze, bokserzy, golfiści, koszykarze, hokeiści (i sportowcy wielu innych dyscyplin) podpisują lukratywne wielomilionowe kontrakty. A to dopiero początek. Do tego dochodzą wysokie premie, jeszcze wyższe wpływy z reklam, dochody ze sprzedaży zdjęć z życia prywatnego. Sportowcy stali się częścią pop-kultury. Na ich temat rozpisują się nie tylko dzienniki sportowe, ale też kolorowe pisma dla pań. Jako idole tłumów, są często podziwiani nie ze względu na swój talent, ale np.: ze względu na swą urodę, ubiór, samochód, którym jeżdżą. Ci, którzy są opisywani i pokazywani w mediach wiodą życie niczym gwiazdy Hollywood. Jak to zwykle bywa, ciągłe bycie „na świeczniku” części z nich odpowiada. Innym - nie. Korzystając ze sławy wielu z nich prowadzi interesy, otwiera firmy. Obok tej działalności sportowcy otwierają różnego rodzaju fundacje, wspierają zbiórki pieniędzy na szczytne cele, przekazują środki na akcje charytatywne. Za to też należą im się olbrzymie brawa. Jak za zwycięstwo.
Tekst: Michał Unolt

--
Tekst pochodzi ze strony www.akademiec.pl. Sprawdź nas!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 19 lipca 2009

Koszulki piłkarskie

Na tej stronie zamieszczamy informacje na temat producentów sprzętu piłkarskiego. Wśród nich z pewnością wyróżnić można absolutną czołówkę, czyli marki Adidas, Nike oraz Puma. Firmy Adidas oraz Puma zostały założone przez dwóch… braci. Adidas AG to firma produkująca obuwie i odzież sportową, założona w 1924 roku przez braci Dasslerów jako Bracia Dassler OHG. W 1948 roku uległa podziałowi na 2 firmy: Adidas i Puma. Natomiast w 2006 Adidas przejął firmę Reebok. Firma Nike, czyli główny konkurent wyżej wymienionych, to natomiast marka założona w 1964 roku w Washington County jako Blue Ribbon Sports przez Billa Bowermana i Philipa Knighta, który do 2004 był prezesem koncernu.

To absolutna czołówka. Sklepy piłkarskie tych marek dominują na świecie. W „drugim rzędzie” widzimy np. włoską Diadorę czy angielskie Umbro. Ta brytyjska firma produkująca sprzęt sportowy z siedzibą w Manchesterze została założona w 1920 roku!

Niemieckie Jako od pewnego czasu atakuje polski rynek i już kilka drużyn z niższych lig gra w sprzęcie tego dostawcy. Uhlsport i Reusch natomiast preferują rodzime zespoły.

Poniżej wymienimy kilka firm, dla których football nie jest główną gałęzią produkcji, tym niemniej są obecne na piłkarskim rynku. Firma Asics produkująca obuwie i odzież sportowe została założona w roku 1949 przez Kihachiro Onitsuka w Japonii. Ciekawostką jest, że wśród polskich drużyn piłkarskich zaistniała rodzina marka - firma Colo z Kędzierzyna Koźla. Bardziej wśród kibiców niż wśród piłkarzy znana jest natomiast marka Copa, wykonująca repliki koszulek słynnych drużyn. Założony w 1919 duński Hummel specjalizuje się w odzieży dla piłkarzy grających rękami, długo jednak ubierał duńską reprezentację piłkarzy nożnych, a i obecnie ma w swojej opiece kilka uznanych zespołów.

Marka Fila zdecydowanie bardziej znana jest z boisk koszykarskich, ale jako dostawca strojów dla Parmy dała się poznać również na piłkarskiej murawie we Włoszech, gdzie wśród mniej znanych drużyn popularna jest firma Errea.

W Italii popularne są natomiast Kappa (AS Roma!), Lotto (niegdyś AC Milan i Juventus) czy Mizuno (obuwie). Wśród nie-piłkarskich producentów odzieży ciekawie ma się pozycja Lonsdale i Le Coq Sportif na Wyspach Brytyjskich. W Hiszpanii należy pamiętać o marce Joma, zaś na polskiej scenie odzieży piłkarskiej mocną pozycję miało kilka lat temu Tico. Obecnie ich miejsce wyraźnie wypełniła Zina, m.in. ubierając polskich sędziów.
http://www.webshock.com.pl/producenci-koszulek-pilkarskich-na-swiecie/

niedziela, 5 lipca 2009

o piłce nożnej


Strona o euro: www.euro2012-gool.yoyo.pl
Piłka nożna jest najpopularniejszym sportem na świecie. Jednak wielu piłkarzy na początku swojej przygody z futbolem trenowało również inne dyscypliny sportu. Ta machina działa również w drugą stronę. Wielu gwiazdom światowego oraz polskiego sportu marzyła się kariera piłkarska. Często brak umiejętności, ale nie tylko, popchnęły ich do uprawianie innej dziedziny sportu, w której święcili ogromne sukcesy.

TENISÓWKI ZA ZWYCIĘSTWO

Obecnie jest jednym z najlepszych napastników w Ekstraklasie, którym interesuje się wiele klubów w Europie. Jednak w przeszłości, ze sporymi sukcesami, uprawiał biegi przełajowe. Może dlatego Robert Lewandowski przez wielu uważany jest za lepszego piłkarza od Takesure Chinyamy, któremu bieganie po boisku i pokazywanie się partnerom sprawia sporo problemów.

Robert Lewandowski w biegach przełajowych odnosił nawet spore sukcesy - zdobył mistrzostwo województwa. Nagroda? Tenisówki. Mógł zostać również tenisistą, koszykarzem, piłkarzem ręcznym lub judoką… Jednak w tej ostatniej dyscyplinie najlepiej się czuje inny piłkarz z Ekstraklasy.

JUDO MIAŁ WE KRWI

Napastnik Kolejorza od dziecka zakochany był w futbolu. Jednak obrońca Śląska Wrocław - Piotr Celeban - nie od samego początku był zdecydowany na tą dyscyplinę sportu. Defensor wrocławskiej drużyny przez jakiś czas trenował judo. Jednak nic w tym dziwnego - jego ojciec również realizował się w tej dyscyplinie sportu.

Celeban ostatecznie wybrał piłkę nożną. Jednak wielokrotnie zaznaczał, że doświadczenie z treningów judo przydaje mu się tylko w jednym momencie - gdy upada na boisko po faulu przeciwnika.

PIŁKA NA BOK, CZAS JECHAĆ NA IGRZYSKA

W angielskiej Premier League gra piłkarz, który może pojechać na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miałby tam wystartować w konkurencji rzutu oszczepem! Rory Delap, zawodnik Stoke City, słynie z dalekich wyrzutów z autu. Jego umiejętności nie wzięły się znikąd. Delap w szkole podstawowej trenował tą dyscyplinę sportu ze sporymi sukcesami.