środa, 19 sierpnia 2009

Łzy Carycy

Zobaczyć łzy Isimbajewej – bezcenne.
Historia jak z bajki o zającu i żółwiu.
Zając się wyśmiewał z żółwia, że jest taki powolny, końcu żołw mu powiedział, że jak zechce to go prześcignie na sto metrów, strasznie ta zuchwałość rozśmieszyła zająca. Wszystkie zwierzęta się zebrały na stadionie, aby zobaczyć te niezwykłe zawody. Padł strzał i rozpoczął się bieg, zając zamiast biec do mety postanowił upokorzyć żółwia i położył się na linii startu i tak sobie pomyślał że nawet gdy żółw będzie metr przed metą to i tak go prześcignie. Zając sobie leży i rozdaje uśmiechy na prawo i lewo a biedula żółwik idzie, idzie, idzie, a zając dalej leży…
To samo się wydarzyło w skoku o tyczce na mistrzostwach świata w 2009 r. w Berlinie. Jelena Isimbajewa dwukrotna mistrzyni świata, dwukrotna mistrzyni olimpijska, przyszła na stadion wraz z kilkunastoma tyczkarkami, aby odbyć konkurs o mistrzostwo świata w skoku o tyczce. Jej rekord świata wynosi ponad 5 m, a pozostałe tyczkarski maja rekordy życiowe o jakieś 30 - 40cm mniejsze. Więc teoretycznie nie mogą Isimbajewej podskoczyć, mało tego Caryca tyczki, bo tak na nią mówią w Rosji ma tak wielką przewagę nad innymi tyczkarzami, że należą się jej trzy pierwsze miejsca na podium i właściwie każda tyczkarka stojąc na podium koło Isimbajewej czuje się nieswojo, bo Isimbajewa zwykle kończy ważne zawody pobiciem kolejnego rekordu świata a wynik drugiej czy trzeciej tyczkarski to zawsze kilkadziesiąt centymetrów mniej. Z innej bajki Jelena to piękna łabędzica tyczki latająca zwinnie nad poprzeczką nieważne jak wysoko powieszoną a pozostałe tyczkarki to po prostu brzydkie i nieporadne kaczuszki mające poważne problemy żeby zaliczyć jakąś wysokość.
Isimbajewa weszła na stadion i ani w głowie jej skakanie, położyła się na błękitnym tartanie i leży, nawet nie chce jej się patrzeć jak rywalki się mordują próbując bezskutecznie zaliczać kolejne wysokości i po kolei odpadają z zawodów. Isimbajewa świadoma swej mocy poczekała aż prawie wszystkie odpadły. Jest wysokość 4,75 m Isimbajewa się leniwie podniosła z tartanu, wzięła tyczkę w dłoń i postanowiła skoczyć tak dla relaksu żeby trochę rozruszać kości…
Isimbajewa rozpoczęła rozbieg założyła tyczkę i jest nad poprzeczka, ale jakimś trafem poprzeczka leci w dół razem z Isimbajewą, nie zaliczyła wysokości. Ponieważ jakaś Polka jakimś cudem zaliczyła tę wysokość w pierwszej próbie, przeniosła drugi skok na 4,80 m i położyła się na niebieskim tartanie. Wysokości 4,80 m nie zaliczyła oczywiście żadna Polka.
Isimbajewa wstała, wzięła tyczkę i zaczęła się koncentrować do drugiego skoku, rozbieg odbicie i znowu poprzeczka spada w dół z Isimbajewą. Na twarzy Isimbajewej pojawiło się zdziwienie a potem niepokój położyła się na tartanie i zakryła kocem całą swoją sylwetkę. Drugiej próby znowu nie zaliczyła jedyna Polka, która pozostała w konkursie. Przed Isimbajewą ostatnia próba, wzięła z ogromnym niepokojem tyczkę, która zaczęła jej ciążyć niczym kamień uwiązany u szyi, odprawiła swoja tajemną ceremonię i ruszyła do ostatniego skoku, dobiegła założyła tyczkę i…ku rozpaczy całej Rosji poprzeczka spada w dół razem z Isimbajewą. Koniec, The End, Aufwiedersehen, Spasiba Caryca, stadion zamilkł, Isimbajewa skryła twarz w dłoniach i ogromne łzy rozpaczy zaczęły jej spływać po policzkach.
Nowa mistrzyni świata Anna Rogowska wzięła Polską flagę i zaczęła rundę honorową dookoła stadionu, i wraz z Moniką Pyrek, która została wicemistrzynią świata zaczęły świętować swoje niezwykłe zwycięstwo nad Carycą. Tak oto bajka stała się rzeczywistością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz